Czasem zdarza się usłyszeć głos, który natychmiast zatrzymuje – przyciąga uwagę. Głos pewny, kompetentny i tak uspokajający, że od razu kieruje uwagę na teksty piosenek, a ich nastrój przypomina ostatnie spojrzenie na kogoś bliskiego znikającego za horyzontem. Czwarty album amerykańskiej piosenkarki z Los Angeles Jess Williamson – Sorceress [2020], obejmuje bogatą kulturę i folkowe dźwięki dyskretnie napędzane popowymi akcentami. Tym, co odróżnia Williamson od innych, jest umiejętność śpiewania wyłącznie dla nas. Razem z Jess doświadczamy wszystkich emocji. Czujemy rosnącą miłość, dzielimy złamane serce, napotykamy smutek i odnajdujemy naszą wewnętrzną siłę. Poprzedni album amerykanki krążył wokół naiwnego zaufania w magiczny ogląd rzeczywistości. Sorceress porzuca utopizm i odważniej stąpa po ziemi. Tak, w mojej czapce jest trochę magii, ale ja nie jestem czarodziejką , opowiada płochliwemu kochankowi w utworze tytułowym. Gdzie indziej nostalgicznym wersem już nie b...
o muzyce z kulturą