Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2022

Czy ten ogień może parzyć?

Mówi się, że szaleństwo to uporczywe powtarzanie tych samych czynności, napędzanych błędnym przeświadczeniem otrzymania zupełnie nowych rezultatów, ale Black Midi – brytyjscy twórcy eksperymentalnego rocka, są dalecy od tak zdefiniowanego szaleństwa. Po prostu kochają brzmieniowy chaos, w którym muzyczna i liryczna deprawacja skutecznie miesza w głowach potencjalnych słuchaczy. Hellfire [2022], trzeci album niepokornych londyńczyków jest odpychający, bałaganiarski i ultranowoczesny. W magiczny sposób ogarnia wiszącą w powietrzu klęskę i sprytnie unika przyklejenia łatki bezmyślnej powtarzalności. Koncepcyjna płyta Black Midi jest jak dotąd najbardziej skupiona. Bezbłędnie nawiguje pomiędzy teatralnymi pomysłami, które na pierwszy odsłuch nie mają żadnego sensu, a ludzkimi dramatami schodzącymi w piekielne czeluści. Jeśli zeszłoroczny album Cavalcade , dotykał elementów fusion, to Hellfire przedstawia Black Midi jako jazz-rockowców okazjonalnie sięgających po big bandowe akcenty, je...

Niebo jest tutaj

Na początku lat 90, moja wiara w odrodzenie muzyki rockowej zyskała wielkiego sprzymierzeńca w postaci grange’u, przez dekadę skutecznie rozpalającego ogień nadziei oparty głównie na żarliwych emocjach, które obiecujące zjawisko nadspodziewanie szybko zamieniły w rodzaj iluzji przymierzającej kostium wielkości. Dzisiaj, kiedy przedrostek "post" stał się rodzajem uzasadnienia dla trwania czegoś, co bezbarwnie i dość schematycznie powiela klasykę gatunku, straciłem serce do rocka, co wcale nie oznacza, że tematu nie śledzę; bo skądinąd ciekawy artykuł o pozytywnych skutkach słuchania jego ekstremalnych odmian a zamieszczony na łamach magazynu Sonora, zbiegł się z wydaniem płyty  Heaven Is Here [2022] amerykańskiego, wyjątkowo hałaśliwego zespołu o niewinnej nazwie Candy . W hardcore trwa właśnie rewolucja. Podczas gdy sympatycy gatunku, zawsze należeli do najbardziej progresywnie nastawionych wyznawców ciężkich brzmień, sama muzyka zdominowana przez purytańskie akty czczące w...

Z wiatrem we włosach

Brytyjski duet The Heavy Heavy z Brighton, chyba z premedytacją wypuścił swój debiutancki album Life and Life Only [2022] na początku lata, bo wakacje wydają się być idealnym tłem dla muzyki zespołu, który zagina czasoprzestrzeń i zanurza nas w przesiąkniętym atmosferą końca lat 60’ zderzeniu psychodelii, soulu, bluesa i słonecznego rock'n'rolla. Sześć utworów płyty z hipnotyczną łatwością przekracza półwiecze i przenosi do nas czasów, do których wielu słuchaczy natychmiast chciałoby wrócić. Hipisowska atmosfera Life and Life Only sprawia, że już w trakcie utworu All My Dreams otwierającego album żałujemy, że nie jesteśmy w hrabstwie Monterey, zaznając uczucia wolności i braterstwa, o jakim dzisiaj można już tylko pomarzyć. Idąc tak skalibrowanym tropem, nie sposób zrecenzować  Life and Life Only  bez przypomnienia utworu Brain  [1968], nagranego przez zespół The Action, który zapoczątkował rewolucję muzyczną w Wielkiej Brytanii. W 1965 roku grupa została odkryta prz...

Holotropica

Słuchanie muzyki Sofie Birch można porównać do leżakowania na kwiecistej polanie z dala od cywilizacyjnego zgiełku i obserwowania pierzastych chmur dryfujących po błękicie nieba. Tutaj granice między dźwiękami są umowne – nic nie zachowuje swojego kształtu nazbyt długo. Trzymany akord może ukradkiem rozpłynąć się w gąszczu wysokich traw, a odległy śpiew ptaków zamienić w iglasty ton kurantów. Duńska kompozytorka muzyki elektronicznej przy pomocy syntezatorów i nagrań terenowych tworzy sugestywne kolaże skupione na uzdrawiającej naturze dźwięku. Twórczość Birch dotyka najłagodniejszego krańca ambientowego spektrum. Poczucie horyzontalnego dryfu jest wszechobecne, choć ledwo dostrzegalne. Z trudem przychodzi wyjaśnienie, co się zmieniło, co jest inaczej i dlaczego. Najnowszy album Sofie Birch – Holotropica [2022] pozostaje w świecie eksperymentalnych struktur. To wciąż ambient, ale o ile poprzednie prace Dunki dysponowały ograniczoną paletą środków wyrazu, o tyle Holotropica porywa s...

Jazzowe tropy Camae Ayewy

Camae Ayewa – poetka, kompozytorka, wokalistka i jednocześnie wykładowczyni akademicka w kalifornijskiej Thornton School of Music występująca pod nazwą Moor Mother , wydała mnóstwo uznanej muzyki, we współpracy z artystami podzielającymi jej błyskotliwe podejście do struktur aranżacyjnych. Ubiegłoroczny, solowy album Moor Mother – Black Encyclopedia of the Air [2021], poruszył środowiska hiphopowe stylistyczną przewrotnością wykraczającą daleko poza uznaną konwencję, dlatego lepiej nie podchodzić do tej płyty, jak do projektu stricte hiphopowego. Produkcja często odchodzi tutaj od tradycyjnych bitów, ścieżki wokalne bardziej przypominają mroczne poetyckie melodeklamacje, a charakter nagrań zbliża się do awangardowego jazzu próbującego podważyć własne granice. Moor Mother konstruuje muzykę zgodnie z własną logiką czasoprzestrzenną. To nadzwyczaj wyzwolona twórczość, nieobciążona ograniczeniami formy czy gatunku. Poetyckie teksty oddzielają zawiłe skrzyżowania osobistych odczuć, polity...