Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2025

Widmowe piosenki o dojrzewaniu i odpuszczaniu

Aby album kanadyjskiej ikony indie Maca DeMarco został zauważony, potrzeba jednej piosenki. Potem potrzeba jeszcze kilku, żeby wszystko stało się dziwne i trochę bardziej nieoczekiwane. Jak późne sierpniowe żniwa, tak Mac DeMarco na nowej płycie przynosi owoce najdojrzalsze, najsłodsze i najbardziej soczyste. Guitar [2025] napisany, nagrany i zmiksowany w całości jego własnymi rękami, staje się intymnym autoportretem artysty, który w połowie trzydziestki próbuje uchwycić puls codzienności: Myślę, że Guitar to najbliższe prawdy odbicie mojego życia, jakie potrafię przelać na papier – wyznaje. Od zawsze ujmował nas swoim żartem, prostotą i lekkością bycia. DeMarco nigdy nie udawał, że chce więcej, niż daje mu życie i może dlatego miliony widzą w nim bratnią duszę. Jego przeszłość mieni się historiami szalonymi, śmiesznymi i gorzkimi, splecionymi z muzyką, która uczyniła go jednym z najważniejszych bohaterów sceny indie. Nowe piosenki nie zrywają z tym dziedzictwem, ale teraz z gitar...

Czerwienie, róże i trochę fioletu

The Reds, Pinks & Purples to solowy projekt Glenna Donaldsona z San Francisco – długoletniego uczestnika sceny undergroundowej i byłego członka zespołów Skygreen Leopards oraz Art Museums. Od co najmniej dekady Donaldson jest niezwykle płodny twórczo. Wydał osiem płyt w sześć lat, a każda z nich po cichu doskonaliła brzmienie i warsztat artysty. The Past Is a Garden I Never Fed [2025] jest zbiorem utworów z ostatnich lat, które jak dotąd nie trafiły na fizyczny nośnik. Jednak bardzo trudno nazwać ten zestaw zbiorem odrzutów. Czternaście premierowych utworów zachowuje stylistyczną spójność i emocjonalną dojrzałość umożliwiającą lepszy wgląd w twórczy świat Donaldsona: prywatne chwile, społeczne napięcia i cichy ból związany z próbą znalezienia sensu w świecie, który zbyt często niczego już nie oferuje. Płyta nie brzmi jak przypadkowa składanka, lecz jak zwodniczo dobry album, który odkryliśmy przez przypadek.     The Past Is a Garden I Never Fed emanuje surowym uro...

Szczęśliwy pesymista

Utalentowany saksofonista Kasper Rietkerk jest nowym odkryciem na holenderskiej scenie jazzowej. Po obiecującym debiucie The Island [2024] artysta przeniósł się do Londynu, aby tam rozwijać swoje umiejętności i poznać nowych inspirujących muzyków. Jak się okazuje, była to decyzja w pełni uzasadniona. Drugi album Kasper Rietkerk – The Happy Worrier [2025] potwierdza drzemiący talent saksofonisty, stawiając go w gronie nowych najbardziej rokujących twórców europejskiego jazzu. Ubiegłoroczny debiut ujawnił niezwykły potencjał Rietkerka – zarówno na poziomie charakterystycznego brzmienia, jak i również wrażliwości kompozytorskiej. Już wtedy było jasne, że Holender potrafi samodzielnie pisać muzykę, która wykracza poza akademickie ramy. Teraz saksofonista idzie o krok dalej. The Happy Worrier przypomina misterny gobelin utkany z drobiazgowo rozpisanych nut, subtelnych melodii i pasterskiego klimatu całej płyty. Kaspera Rietkerka wspierają wybitni muzycy: Tom Herbert na kontrabasie, Joh...

Trudne czasy nigdy nie trwają wiecznie

Po trzech latach, kilku istotnych zmianach w składzie oraz subtelnym przedefiniowaniu muzycznego kierunku, drugi album londyńskiego kolektywu Kokoroko – Tuff Times Never Last [2025], bez wątpienia jest dziełem daleko wykraczającym poza popkulturowe standardy i podobnie jak Ezra Collective, wykazuje niezachwiane oddanie idei stylistycznych poszukiwań oraz wzmacniania i przekazywania zespołowej radości.  Na pierwszy odsłuch, Tuff Times Never Last wpisuje się w brytyjską tradycję muzyki soulowej – jego gładka estetyka i dopracowana produkcja przywodzą na myśl Loose Ends, Sade czy Incognito. Styl Kokoroko dotyka niezwykle płodnej sceny muzyki improwizowanej w Wielkiej Brytanii, ale założyciele zespołu – trębaczka Sheila Maurice-Grey i perkusista Onome Edgeworth otwarcie deklarują, że ich zainteresowania sięgają głębiej i czerpią inspiracje z zachodnioafrykańskich odmian funku i jazzu. To wszystko sprawia, że pod wypolerowaną powierzchnią nagrań kryje się muzyka pełna zaczepnych d...

Opowieść o sercu, które nie chciało zapomnieć

Monumentalny album Preacher’s Daughter [2022] i mroczna niespodzianka Perverts [2025] wydana w pierwszych dniach stycznia bieżącego roku, uczyniły z Ethel Cain jedną z najbardziej fascynujących postaci na scenie muzyki niezależnej ostatniej dekady. Trudno sobie wyobrazić, że kolejne wydawnictwo mogłoby przebić emocjonalną i narracyjną głębię dwóch poprzednich płyt – a jednak tak się stało.  Ethel Cain – Willoughby Tucker, I’ll Always Love You [2025] jest rozwinięciem jednego z wątków debiutu, którego centrum stanowiła postać Willoughby’ego Tuckera – wspominanego w Preacher’s Daughter jako chłopaka z liceum, który uosabiał wszystko, czego Ethel Cain pragnęła: bliskość, zrozumienie, nadzieję. Tam był zaledwie wspomnieniem, cichym symbolem utraconego potencjału. Tu staje się rzeczywisty – choć nadal rozmyty, niepewny, jakby wyjęty ze snu o niespełnionej miłości.  W przeciwieństwie do quasi-epickiej struktury debiutu nowy album nie próbuje opowiedzieć jednej, spójnej histori...

Na krawędzi cyfrowego obłędu

Debiutancki album The Sick Man of Europe [2025] nie jest kolejną porcją synthpopowych piosenek ani nostalgiczną podróżą do lat 80 – to koncepcyjny manifest, który uderza w samo sedno współczesnego kryzysu egzystencjalnego. Zespół stawia słuchacza przed lustrem i zmusza do odpowiedzi na szereg niewygodnych pytań, które większość ludzi wolałaby ignorować: jak nie zatracić siebie w kulturze cyfrowej? Czy w świecie zdominowanym przez algorytmy wciąż możemy mówić o autentycznej podmiotowości? Czy istnieją granice cyfrowego zniewolenia? Utwór Obsolete ustanawia ton całej płyty. Narrator czuje się zbędny, odstawiony na boczny tor przez bezlitosne tempo współczesnego świata. Wers: przenieś mnie na emeryturę , brzmi jak prośba o uwolnienie od rzeczywistości. Potem padają korporacyjne slogany, które wdzierają się do świadomości tak głęboko, że zaczynają brzmieć jak jedyna prawda. To przejmujący obraz osaczonego człowieka pochłoniętego przez miejsce pracy, który już nawet nie próbuje się buntow...