Nawet jednodniowy wypad nad wodę potrafi zmienić perspektywę. Lato powoli ustępuje miejsca jesieni, ale nie poddaje się jeszcze zupełnie. Powietrze jest rześkie, lecz wciąż przesiąknięte wspomnieniem ciepłych dni. Koniec sierpnia ma w sobie coś z melancholii, świadomości cichego przemijania, które jednak nie budzi smutku, a raczej refleksje nad ulotnym pięknem każdej chwili. W tej magicznej symetrii jezioro zdaje się tętnić własnym życiem. Drobne zmarszczki fal zdradzają tajemnice ukrytego ruchu, jakby sam czas przemykał pomiędzy ich grzbietami. Odczucie spokoju jest niezwykle intensywne, przerywane jedynie szumem sitowia, krzykiem ptactwa, czy szelestem opadających liści, które dostojnie dryfują na wodzie niczym statki na bezkresnym oceanie. Jeśli do skupionych obserwacji cudów natury dodamy odpowiednio dobraną muzykę, efekt może nas mile zaskoczyć, wzmacniając głębię terapeutycznych doznań. Magnificent Little Dudes, Volume 02 by Chihei Hatakeyama & Shun Ishiwaka Na tę wybitn...
o muzyce z kulturą