Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2025

Na krawędzi cyfrowego obłędu

Debiutancki album The Sick Man of Europe [2025] nie jest kolejną porcją synthpopowych piosenek ani nostalgiczną podróżą do lat 80 – to koncepcyjny manifest, który uderza w samo sedno współczesnego kryzysu egzystencjalnego. Zespół stawia słuchacza przed lustrem i zmusza do odpowiedzi na szereg niewygodnych pytań, które większość ludzi wolałaby ignorować: jak nie zatracić siebie w kulturze cyfrowej? Czy w świecie zdominowanym przez algorytmy wciąż możemy mówić o autentycznej podmiotowości? Czy istnieją granice cyfrowego zniewolenia? Utwór Obsolete ustanawia ton całej płyty. Narrator czuje się zbędny, odstawiony na boczny tor przez bezlitosne tempo współczesnego świata. Wers: przenieś mnie na emeryturę , brzmi jak prośba o uwolnienie od rzeczywistości. Potem padają korporacyjne slogany, które wdzierają się do świadomości tak głęboko, że zaczynają brzmieć jak jedyna prawda. To przejmujący obraz osaczonego człowieka pochłoniętego przez miejsce pracy, który już nawet nie próbuje się buntow...

Usługi turystyczne bliskie śmierci

To, co dzieje się na płycie amerykańskiej hardcore’owej formacji Deadguy – zdaje się być czymś więcej niż tylko powrotem po trzydziestu latach milczenia. To nie nostalgiczny reunion, ani próba odcięcia kuponów od kultowego statusu. To brutalna kontynuacja zakreślająca szeroki łuk, od podziemnego chaosu ich debiutu Fixation on a Co-Worker [1995] – do świata pogrążonego w kryzysie egzystencjalnym, społecznym i politycznym Near-Death Travel Services [2025], gdzie już nic nie ma sensu, a wszystko wokół osiąga temperaturę wrzenia. Gdy w połowie lat 90 zapaleni rockmani z New Jersey nagrali Fixation on a Co-Worker , świat ekstremalnych brzmień nie był jeszcze gotowy na tak wysoki poziom niepokoju, rozchwiania i szczerości. Zespół rozpadł się, zanim płyta zdążyła zatoczyć szersze kręgi. Ale jej wpływ – niczym radioaktywny opad, zainfekował całe pokolenia muzyków: od Converge po Dillinger Escape Plan.  I nagle, trzy dekady później, coś ich znowu połączyło. Deadguy wrócili, ale nie z s...

Umrzeć, by obudzić się ze snu

Najnowsze wydawnictwo  MF Tomlinsona – Die To Wake Up From A Dream [2025] jest dziełem o wyjątkowym rozmachu, które potwierdza status artysty jako jednej z najbardziej oryginalnych i niezależnych postaci współczesnej sceny artrockowej. Australijski trubadur osiadły w Londynie, konsekwentnie rozwija swoją dźwiękową tożsamość, a jego trzecia płyta stanowi zarówno kontynuację, jak i ewolucję wcześniejszych dokonań – chociażby chwalonego We Are Still Wild Horses [2023]. Jednak tym razem lekkość formy i free-jazzowa swoboda ustępują miejsca wewnętrznemu przebudzeniu, głębokiej introspekcji i sonicznej ekstrawagancji.  Die To Wake Up From A Dream  przepełniony jest poszukiwaniami – zarówno brzmieniowymi, jak i duchowymi. Tomlinson eksploruje głębiny własnej psychiki, kreując przestrzeń, w której sny, lęki, wspomnienia oraz społeczno-polityczne niepokoje mieszają się ze sobą w jednym surrealistycznym kontinuum. Tytuł płyty sugeruje próbę wyrwania się z ostatniej fazy drzemki, c...

To, co kiedyś było nasze na zawsze

W świecie ambientowych form bardzo łatwo zagubić się w tle lub popaść w stylistyczną powtarzalność. Jonny Nash – holenderski gitarzysta i kompozytor od lat zdaje się poruszać na osobnej orbicie – z dala od hałasu i wyśrubowanych oczekiwań. Jego najnowszy album Once Was Ours Forever [2025] wydany nakładem własnej wytwórni, nie stara się niczego udowadniać. Jest zbudowany ze światła rzeczy kiedyś bliskich. Nie dąży do efektu – zmierza ku prawdzie drobnych gestów. Działa jak schronienie lub cichy akt miłości. Nash nigdy nie wpisał się w dominującą narrację ambientu owładniętego zaawansowaną elektroniką. Począwszy od występu na Biennale Sztuki w Wenecji w 2017 roku, było jasne, że jego dźwiękowa wrażliwość przemawia innym językiem. Zamiast laboratoryjnej perfekcji i cyfrowego chłodu, muzyk instynktownie wybierał brzmienia rozmyte, analogowe, pełne znaczeń i powietrza, przez które przenika światło dawnych chwil. Once Was Ours Forever kontynuuje tę ścieżkę z niespotykaną konsekwencją. T...

O nie rywalizację tu chodzi

Sam Fender od samego początku kariery zręcznie balansował między przenikliwym komentarzem społecznym a intymną analizą osobistych przeżyć umocowanych w otaczającej go rzeczywistości. Przełomowy album uzdolnionego Brytyjczyka Seventeen Going Under [2021], o którym pisałem tutaj , przybrał głęboko introspektywny charakter, ukazując burzliwe życie nastolatka dokonującego wiwisekcji Geordie – angielskiego, zapadłego ekonomicznie miasteczka, z którego muzyk pochodzi. Zbiór jedenastu mocnych, realistycznych piosenek sygnalizował, że wschodzący artysta potrafi pisać teksty natychmiast zapadające w pamięć – boleśnie szczere, a jednocześnie muzycznie chwytliwe. Najnowsze wydawnictwo Sam Fender – People Watching [2025] zmierza w podobnym kierunku, dodając kolejne warstwy: jeszcze bardziej dojrzałe, bardziej osobiste i wysmakowane muzycznie.  Już sam utwór tytułowy People Watching stał się klasykiem w dniu premiery – zaraźliwie chwytliwy, taneczny, a jednocześnie przeszywająco smutny. To...

Dźwiękowe rytuały ciszy

Thor Harris stał się legendą dzięki swojej pracy jako multiinstrumentalista u boku takich artystów jak: Swans, Shearwater, Bill Callahan, Devendra Banhart czy Shahzad Ismaily. Krewki Amerykanin jest swego rodzaju człowiekiem renesansu – złotą rączką, mistrzem stolarki budowlanej, malarzem, rzeźbiarzem, specem od domowej hydrauliki, a także zdecydowanym orędownikiem zdrowia psychicznego, aktywnie działającym w mediach społecznościowych. Jego formacja Thor & Friends wyraża potrzebę oderwania się od rockowego dziedzictwa. Harris od samego początku założył, że nie będzie tu miejsca na bas, gitarę, perkusję czy popkulturowy hałas. Poszukując nowego języka muzycznego – cichego, organicznego, niemal rytualnego, skoncentrował się na marimbie podarowanej przez producenta Johna Congletona. To właśnie ten instrument stał się sercem projektu Thor & Friends – Heathen Spirituals [2025], nadając płycie skupioną jakość i uduchowiony puls.  Heathen Spirituals to trzy rozbudowane ko...

Wszechświat się tobą zaopiekuje

Od początku istnienia muzyka elektroniczna budziła pewien niedosyt. W pierwszych trzech dziesięcioleciach jej szybkiego rozwoju wydawało się, że dla twórców nie istnieją żadne granice. Po raz pierwszy w historii dźwięk był całkowicie wyzwolony z fizycznych ograniczeń, a muzyka mogła rodzić się bez stylistycznych obciążeń – wolna od kulturowego dziedzictwa. W początkowych latach pionierzy elektroniki komponowali osobliwe, surrealistyczne symfonie amorficznych dźwięków, które zdawały się czerpać więcej z chaosu Wielkiego Wybuchu niż z archaicznych obrzędów, czy wielowiekowych tradycji muzycznych. Rozczarowujące okazało się sprowadzenie tej obiecującej przestrzeni do zestawu przewidywalnych schematów. W ostatnich dwóch dekadach ta nieokiełznana wyobraźnia i bezkresne ambicje zauważalnie skarlały, w większości przypadków zmieniając się w powtarzalne, syntetyczne, popowe produkcje. Rzecz jasna, wiele z tej muzyki jest jakościowo znakomite – nawet rewolucyjne, jednak trudno nie odczuwać ...

Kiedy słowa zawodzą

Joshua Redman , jeden z najważniejszych współczesnych saksofonistów i kompozytorów jazzowych, przypomina o sobie drugim albumem Words Fall Short [2025] nagranym dla Blue Note w towarzystwie utalentowanego kwartetu, którego spontaniczna chemia i muzykalność zdają się wykraczać daleko poza ich młodzieńcze metryki. Album jest w pewnym sensie uzupełnieniem muzycznej idei, którą Redman zapoczątkował na Where Are We [2023], ale tym razem artysta kładzie większy nacisk na instrumentalny realizm podparty atmosferyczną narracją dźwiękową.  Wybór młodych, uzdolnionych jazzmanów okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Pianista Paul Cornish wnosi do brzmienia wyrafinowaną harmonię i świeżą innowacyjną wrażliwość, która pozwala mu prowadzić dialog z Redmanem jak równorzędny partner. Basista Philip Norris wyróżnia się wyczuciem rytmu i techniką godną największych weteranów sceny jazzowej – nieprzypadkowo Redman porównuje muzyka do Christiana McBride’a. Z kolei perkusista Nazir Ebo jest...

Tropem tunezyjskich rytmów

Północna Afryka zawsze szczyciła się bogactwem muzyki ludowej, a obszar Tunezji ze swoją muzyczną historią i kulturowym dziedzictwem szczególnie mocno wyróżniał się na tle pozostałych państw. W dzisiejszych czasach te wielowiekowe tradycje są kultywowane przez współczesnych, innowacyjnych artystów. Projekt pod nazwą  AMMAR 808 – Club Tounsi [2025] osiadłego w Danii tunezyjskiego twórcy i producenta Sofyanna Bena Youssefa eksploruje muzyczne dziedzictwo Tunezji z pasją, którą rzadko spotyka się w elektronicznej muzyce klubowej skierowanej na parkiet. Płyta jest rodzajem artystycznego manifestu – duchowym powrotem do źródeł widzianym przez pryzmat lokalnych tradycji: dud Mezoued, trzcinowego fletu Ney i pulsujących rytmów.  Album zderza ze sobą dwa pozornie nieprzystające światy: archaiczną muzykę ludową Tunezji oraz industrialne, futurystyczne brzmienia współczesnej elektroniki. Jednak zamiast konfrontacji otrzymujemy tu symbiozę – bogatą, emocjonalną, a zarazem bezkompromis...

Nigdy dość, czyli na przekór rockowej tradycji

Jest wiele różnych dźwięków, które można przekształcić w spójną całość i jest coś imponującego w tym, jak kreatywnie robi to Turnstile – amerykańska formacja rockowa z Baltimore. Turnstile przekraczają granice. Idą tam, gdzie żaden hardcorowy zespół nigdy nie odważył się pójść. Otwierając gatunek na nowe terytoria i nowych odbiorców, przy okazji skutecznie podnoszą ciśnienie zapiekłym rockowym purystom. Wydany po głośnym Glow On [2021], nowy album Turnstile – Never Enough [2025] otwiera przepastny worek pozornie sprzecznych patentów. Neonowy pop rock Light Design i tradycyjny hardcorowy Sole , mogą znajdować się na różnych krańcach spektrum stylistycznego, ale oba utwory łączą zabójcze melodie naprzemiennie wzmacniane potęgą zniekształconych riffów, wygładzonych przejść i zróżnicowanych linii wokalnych. Jeśli album ma problem, to nie jest nim brak pomysłów, a raczej okazjonalne poczucie, że muzyka Turnstile zbyt daleko oddala się od hardcorowego pierwowzoru i grozi jej utrata to...

Najlepsza wersja samego siebie

Dan Mangan  – kanadyjski kompozytor i uzdolniony tekściarz, od dwóch dekad przesuwa granice folkowej wrażliwości. Muzyk na siódmej płycie Natural Light [2025] ponownie sięga po intymność domowych nagrań, wycofując się ze studyjnych, wyrafinowanych produkcji ostatnich lat. Z trójką długoletnich współpracowników: Jasonem Habermanem, Mikiem O’Brienem i Donem Kerrem, Mangan przenosi się do leśnego domu na obrzeżach Ontario, a efektem tygodniowej twórczej izolacji jest album, który brzmi jak zapis szczęśliwego przypadku – naturalnego, niemal magicznego zbiegu okoliczności. Album niesie w sobie coś ponadczasowego: ciekawość świata, zdystansowany dowcip, analogowy sznyt i subtelne przypomnienie, że to kruche, przejmujące dzieło zostało stworzone przez czujących, wrażliwych, zaprzyjaźnionych ludzi.  Jest coś poetyckiego w tym, że Mangan osiąga artystyczny szczyt właśnie teraz – na późnym etapie kariery. W atmosferze Natural Light bez trudu można zauważyć powrót do folkowej klas...

Piosenki żałoby, wspólnoty i nowego światła

Alan Sparhawk  znany przede wszystkim jako współzałożyciel zespołu Low, od lat porusza się na styku dźwiękowej kontemplacji i emocjonalnego minimalizmu. Jednak jego solowy projekt Alan Sparhawk with Trampled by Turtles [2025], wyznacza nowy rozdział – nie tyle stylistyczny, ile egzystencjalny. To album, który nie tylko redefiniuje jego twórczość, ale w pierwszej kolejności uzewnętrznia proces transformacji bólu po stracie życiowej partnerki Mimi Parker w coś bliskiego, jednoczącego, czysto ludzkiego.  W kontekście wydanej rok wcześniej płyty White Roses, My God [2024], nowy materiał nagrany z Trampled by Turtles wydaje się niemal antypodą – nie poprzez radykalne odejście, ale dzięki przemianie formy. White Roses, My God  był przepełniony elektroniką, przesterami i głosem schowanym za efektami brzmiącymi jak transmisja emocji zakodowana w wyczuwalnym dystansie. Tutaj mamy odwrotność: instrumentalną bliskość, akustyczne ciepło oraz maksymalnie odsłoniętą wrażliwość. Co is...

Emocjonalne harmonie i nowojorski realizm

Według Quinna Morelanda – krytyka magazynu Pitchfork, dwieście lat temu Manhattan roił się od dorodnych pstrągów. Choć niewielki strumień Minetta został przekierowany pod ziemię na początku XIX wieku i ostatecznie wysechł, najstarsi mieszkańcy nowojorskiej metropolii nadal twierdzą, że słyszą szmer bijącego źródła pod ulicami Greenwich Village. Ale dzisiejszy Nowy Jork bardziej przypomina multikulturowy tygiel i często się zdarza, że zabiera więcej, niż daje. Potrzeba wielkiej determinacji, aby nadal płacić tu czynsz. Premierowy album nowojorczyka z urodzenia Paco Cathcarta –  Down on Them [2025] próbuje uchwycić skrajności tego miasta, splatając zmagania i okrucieństwo, ale także odporność i afirmację. Utwór Your Reflection otwierający płytę, brzmi jak krótki przebłysk piękna dostrzeżonego podczas jazdy rowerem o poranku, tuż przed wschodem słońca: Down On Them by Paco Cathcart Paco Cathcart znany wcześniej głównie z solowych eksperymentów, w obrębie dwunastu utworów Down on...

Abstrakcyjnie, czasami złowieszczo

Jenny Hval – Iris Silver Mist [2025], nie jest tylko nową kolekcją utworów – to multisensoryczne doświadczenie, w którym dźwięk, zapach, dotyk i wspomnienia stapiają się w jeden, niemal cielesny monolit. Norweska artystka znana z budowania lirycznej głębi, performatywnego podejścia do muzyki i bezkompromisowej oryginalności, skupia się tym razem na zapachu jako medium pamięci i ekspresji artystycznej. Tytuł płyty pochodzi od ekscentrycznego zapachu autorstwa francuskiego perfumiarza Maurice’a Roucela, ale  Iris Silver Mist zdaje się być deklaracją intencji: stworzyć muzykę, która będzie działać podobnie jak zapach. Dla Jenny Hval zapachy otwierają bramy osobistych wspomnień. Bezbłędnie przywołują chwile i miejsca: zapach kurzu na studyjnym mikrofonie, koncert w zadymionej papierosami sali widowiskowej, szczególną woń okładek używanych winyli w sklepie z płytami – wszystko to stapia się w opowieść o muzyce jako fizycznym doświadczeniu. Iris Silver Mist jest zapisem badań nad per...

Kiedy muzyka śni samą siebie

Twórczość nowojorskiego kompozytora i perkusisty Eli Keszlera balansuje na granicy eksperymentu, sztuki współczesnej i improwizacji. Jego nowy, pozbawiony tytułu album Eli Keszler [2025] jest kolejnym etapem tej podróży, a jednocześnie odważnym krokiem w nieznane. Mamy tutaj do czynienia z rodzajem dźwiękowego manifestu częściowo porzucającego stricte perkusyjne eksploracje na rzecz emocjonalnego, niemal filmowego cyklu kompozycji pełnych ukrytych znaczeń, szeptów, cieni i niuansów, w których dwanaście premierowych utworów, nie tyle opowiada historie, ile je śni. Nagrania swobodnie przemierzają elektroniczne krajobrazy, ale granice gatunków takich jak: jazz, ambient, trip-hop, muzyka eksperymentalna, a nawet elementy popu, zostają tutaj celowo rozmyte. Eli Keszler konstruuje utwory z drobnych fragmentów, które nieustannie się zmieniają, pęcznieją, rozpraszają i zlewają w niepokojące efemeryczne struktury. Płyta oddycha huśtawką falujących nastrojów, zostawiając sporo miejsca na nieuc...

Zbyt głośno, by poczuć

Craig Finn to amerykański muzyk, tekściarz i wokalista, który od lat konsekwentnie buduje swoją unikalną narrację muzyczną. Jako lider formacji The Hold Steady zasłynął rozbudowanymi opowieściami pełnymi barwnych postaci, dramatów codzienności czy zakrapianych alkoholem pubowych rozrób. Jego solowa twórczość, choć wciąż oparta na wnikliwej obserwacji z czasem skierowała się w stronę bardziej kameralnych historii o ludziach na rozdrożach, zawodach miłosnych, utraconych szansach i próbach odnalezienia głębszego sensu w rutynie życia. Craig Finn – Always Been [2025] stanowi kontynuację tej ścieżki – choć z drobnymi zgrzytami wynikającymi z nowego podejścia do produkcji. Najmocniejszą pozycją płyty jest utwór Crumbs – historia o rozpadzie związku, snuta za pomocą lirycznych wątków układających się w obraz emocjonalnego oddalenia. To jeden z tych momentów, kiedy Finn w mistrzowski sposób potrafi przekuć błahe spostrzeżenia w coś naprawdę przejmującego. Dynamika zespołu pod kierownictwem ...

Krok w stronę własnej legendy

Pochodzący z Norwich, ale stale podróżujący po świecie Oscar Jerome napisał swój poprzedni album The Spoon [2022] w Berlinie w cieniu pandemii. Stało się więc oczywiste, że tematyka płyty dotyczyła zniekształconego obrazu samego siebie, choć najbardziej interesującym zabiegiem było to, jak Jerome wcielał się w różne postaci, by ukazać kilka różnych stanów własnej świadomości. Teraz gdy świat znów stoi otworem, artysta z radością wyruszył do Kairu, a obserwacja tamtejszej kultury i odmiennej duchowości, popchnęła muzyka do pracy nad nowym albumem Oscar Jerome – The Fork [2025], w którym tytułowy widelec jest metaforą angielskiego idiomu a fork in the road – czyli momentu, w którym trzeba podjąć decyzję, a wybór ten niesie ze sobą poważne konsekwencje. Brytyjski wokalista, gitarzysta oraz autor tekstów znany z początków swojej kariery jako gitarzysta zespołu Kokoroko, od kilku lat podąża własną, a od niedawna w pełni niezależną ścieżką artystyczną. The Fork to nie tylko kontynuac...

Ogrody pamięci i zapomnienia

W świecie muzyki, która coraz częściej opiera się na prostocie formy i natychmiastowej gratyfikacji, album Staraya Derevnya – Garden Window Escape [2025] jest krokiem w przeciwnym kierunku, czymś w rodzaju dźwiękowego portalu do świata ukrytych opowieści – zanurzeniem w improwizacji i dźwiękowej gęstwinie, która nagradza cierpliwość słuchacza wielowarstwowym doświadczeniem. Ten ruchomy londyński kolektyw tworzony przez alternatywnych muzyków z różnych zakątków świata: Anglii, Izraela, Rosji, Meksyku i Bułgarii, wydaje się funkcjonować jak bezbłędnie skalibrowany mechanizm, do którego każdy z uczestników wnosi własne doświadczenia, tradycje, wspomnienia oraz czysto intuicyjne odruchy. Tytuł płyty zapowiada ucieczkę – nie od rzeczywistości, a raczej w ukryte, rzadko eksplorowane zakątki. To nieoczywista podróż przez fantazyjne ogrody pamięci, poezji, zapomnienia, folkloru i eksperymentalnej dekonstrukcji. Staraya Derevnya nie oferują łatwych emocji ani prostych narracji. Kolektyw nie p...