Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2019

Oda dla przyjaciela

Mam jakąś dziką satysfakcję płynącą z odkrywania niszowych płyt pomijanych przez wpływowe portale muzyczne. Właściwie to całe szczęście, że wszystkich nagrań pióro zawodowych recenzentów nie dosięga. Być może jest w tym jakaś niesprawiedliwość, ale mimo braku promocyjnego wsparcia, wielu artystów świetnie sobie radzi publikując własną twórczość na portalach strumieniujących muzykę. Dla Bena Cramera  obecnie rezydującego w Nashville ponad trzy miliony odsłon debiutanckiej płyty wydanej pod nazwą Old Sea Brigade – Ode To a Friend [2019], zapewne jest miłym prezentem – tym bardziej wartościowym, że istotna pomoc dla amerykańskiego multiinstrumentalisty pochodzi bezpośrednio od fanów. Dla niektórych artystów proza życia często przeplata się z ich twórczością i ma bezpośredni wpływ na charakter powstających utworów. W przypadku debiutu Old Sea Brigade , taki scenariusz znalazł swoje potwierdzenie w nagłej, samobójczej śmierci wieloletniego przyjaciela Bena Cr...

Ambient po japońsku

Jedną z głównych bolączek epoki Spotify jest to, że muzyka jest wszędzie i dociera do nas w zupełnie chaotyczny sposób. Wszyscy żyjemy na tle niekończącej się muzycznej tapety. Dokuczliwy podkład podąża za nami, gdziekolwiek się udajemy – od galerii handlowej po restaurację, imprezy sportowe i park miejski. Jedynym sposobem na zagłuszenie tej irytującej kakofonii jest zanurzenie się we własnej ścieżce dźwiękowej dostrojonej do własnych potrzeb i zablokowanie reszty świata.  Kiedy producent i mistrz konsolety studyjnej, Brian Eno pracował nad Ambient 1: Music for Airports [1978] miał ambicję stworzenia muzyki, która poprzez rozproszoną horyzontalną formę słuchania zneutralizuje nerwowy puls terminalu lotniczego. Popularna seria Ambient , była po raz pierwszy aranżowana z myślą o konkretnych zastosowaniach: tworzenia podkładów dźwiękowych praktycznie do wszystkiego – od lotnisk, po wybrane krajobrazy, a nawet księżycowe misje z nadrzędnym celem wyciszenia emocji i zas...

Wrażliwość z laptopa

Pod etykietą Zaumne  kryje się Mateusz Olszewski . Reprezentant młodego pokolenia pasjonatów elektroniki należy do tej części twórców, która muzyczne inspiracje czerpie z sieci i z tego, co z niej można wydobyć. W przypadku kasety Emo dub [2018], co słychać od pierwszych sekund nagrania typu ASMR – czyli kontrolowanej eksplozji cichych szeptów i delikatnych dźwięków generujących sztuczne emocje, podążamy poetycko nakreślonym szlakiem ludzkich doznań. Emo Dub  dotyczy bowiem relacji i uczuć: zakochania, dzielenia się z przyjaciółmi, zrywania, bycia szczęśliwym, bycia smutnym, zmęczenia, czuwania w nocy, tęsknoty, czy uwięzienia w mediach społecznościowych. Osiem kompozycji składających się na czterdziestominutowy projekt wydany przez label czaszka records , doposażonych zostało w ścieżkę anglojęzycznych cytatów wyjętych z kontekstu i tworzących świat równoległy, sugestywnie wpleciony w muzyczne tło. Brzmienie wygenerowane przez Mateusza Olszewskiego przybiera bardz...

Fragmenty świata

Cisza jest oddechem. Oddech jest rytmem. Rytm jest powtórzeniem. Powtórzenie jest rytuałem. Jak powiadają mistrzowie Zen – na pełnowartościową odnowę ducha i ciała wystarczy pół godziny dziennie. Powyższe zalecenie w pełni realizuje moskiewski kwintet Sanscreed Kanon . Ich oficjalny pełnowymiarowy debiut Kanon 27 [2019], składający się z pojedynczego utworu trwającego okrągłe trzydzieści minut, wypełnia muzyka z pogranicza etno-minimalizmu, eksperymentalnego jazzu i fusion. W istocie rzeczy mamy tutaj do czynienia z rozbudowaną formą alternatywnego continuum czasoprzestrzennego, w którym dźwięki układają się w elastyczną, medytująco-funkową strukturę. W warunkach streamowego przesytu muzycy Sanscreed Kanon w osobach: Valentin Frolov (b), Nikolay Kutkovoy (piano), Anton Ponomarev (sax), Andrey Yurov (dr, perc), Mick Slonov (perc), nie chcą terroryzować słuchaczy emocjonalną przemocą. Celem projektu jest nakreślenie obszernej przestrzeni, w której można przeżyć kilka insp...

W poszukiwaniu nowej tożsamości

Minęła dekada od premiery Sleaford Mods [2007]. Nikt wtedy nie przypuszczał, że duet z Nottingham przetrwa dłużej, niż jeden sezon. Trudno przejść obojętnie obok zjadliwych obserwacji natury obyczajowo - społecznej zawartych na Austerity Dogs [2013] i Divide and Exit [2014] – płyt, które niespodziewanie odniosły sukces i ugruntowały pozycję zespołu. Jednak trzeba mieć na uwadze, że od tamtego czasu sporo się zmieniło. Wraz z premierą najnowszego albumu Sleaford Mods – Eton Alive [2019], członkowie formacji Jason Williamson i Andrew Fearn , przekroczyli czterdziestkę – co nie jest bez znaczenia, jeśli chodzi o bardziej pragmatyczne postrzeganie rzeczywistości. Na szczęście w każdy weekend zalani w sztok Brytyjczycy dostarczają wystarczającą ilość ponuractwa, żeby trzymać sarkastyczne pióro Williamsona w ciągłym pogotowiu.  Jason Williamson : więc znowu jesteśmy w środku elitarnego planu, który jest powoli trawiony, aby ponownie zamienić się w kał. Niektórzy jeszcze są,...

O tym, co niewypowiedziane

Z zielonej, choć pokrytej szczelną warstwą chmur Irlandii, dwoma kangurzymi susami przenosimy się najpierw na zalaną słońcem australijską wyspę Woodford, aby zasygnalizować miejsce urodzenia dzisiejszego bohatera  Ry Cuminga – szerzej znanego jako RY X , a potem do Los Angeles, żeby posłuchać jego najnowszej płyty  Unfurl [2019]. Minęło trochę czasu od wydania pamiętnych singli Berlin i Sweet . Trzeba więc przypomnieć, że oba nagrania ukradły serca wielu fanom nostalgicznego indie-folka i były forpocztą cieszącego się powszechnym uznaniem debiutu Australijczyka  Dawn [2016]. Album Unfurl  kontynuuje podróż po obrzeżach tego, co niewypowiedziane. Utwory wydają się istnieć jako odrębne naczynie dla jakiejś kruchej zmysłowości, uczucia tlącego się ognia i przyciszonego oddania. Niezależnie od scenerii, eteryczny baryton Cuminga jest ciągle uderzający a hipnotyczna kolekcja wyciszonych ballad, skutecznie topi chłód ostatnich zimowych nocy. W...

... a w Irlandii kwitną róże

Zostawił mnie złamaną / rozbitą, jak szklanka na podłodze . Ten ekspresyjny wers zaśpiewany anielskim pewnym siebie głosem, otwiera tytułowy utwór debiutanckiej płyty Rosie Carney – Bare [2019]. To niezwykły album. Powstał w wyjątkowo niesprzyjających warunkach, nakładającej się na siebie serii niepowodzeń związanych z próbą rozpoczęcia kariery. Po zwodniczych długotrwałych perturbacjach z dużym wydawcą, Rosie Carney realizuje własną artystyczną wizję pod opieką niezależnej londyńskiej wytwórni Akira Records . Na folkowej skali polubień album dwudziestoletniej Irlandki błyskawicznie osiągnął maksymalne noty. Płyta jak mało która, zaskakuje dojrzałością formy – a trzeba w tym miejscu przypomnieć, że mamy do czynienia z solowym debiutem. Jeszcze w nagraniu przedpremierowym Awake Me , Rosie cichym szeptem prosi ciemność o wsparcie. Tutaj – olśniewa już pewnością siebie, fantastycznie ustawionym głosem i liryczną biegłością trzymającą słuchacza w...

Lynch, ale ten z Wisconsin

Eksperymentujący kompozytor i rockman Julian Lynch  ostatnie lata spędził u boku sprawdzonych kompanów z formacji Real Estate , dokładając połyskujące ścieżki gitar wzmacniających eteryczny charakter brzmienia zespołu. Publiczność po raz pierwszy zapoznała się z solowymi pracami artysty w Nowym Jorku, kiedy ukazał się jego debiut Orange You Glad [2009]. Łatwo jest teraz o tym zapomnieć, ale pod względem muzycznym lata 2000-2010, mocno definiowała amatorska estetyka DIY. Za wielką wodą solowe płyty Lyncha – będąc w głównym nurcie zmian, wyznaczyły nowy kierunek, wprowadzając do obiegu elementy hipnagogicznego popu z pogranicza jawy i snu, które stały się powszechnym składnikiem wielu nowych nagrań. Równolegle z przeprowadzką do osławionego Wisconsin – artystycznej mekki muzyków niezależnych, Lynch rozpoczął studia doktoranckie w zakresie antropologii i etnomuzykologii, czego wynikiem jest szersze zainteresowanie sonicznymi aspektami rozbieżnych tekstur muzycznych, ...

Opowieść o lesie, który kiedyś był domem

W ślad za ostatnią płytą Lubomyra Melnyka – Fallen Tress [2018], zainspirowaną bolesną podróżą przez las, w którym wycięto połacie majestatycznych drzew, Volker Bertelmann – niemiecki kompozytor i eksperymentujący pianista (znany jako Hauschka ), podąża gęstwiną leśnych ścieżek na spotkanie z przeszłością. Dla artysty las jest swoistym teleportem, migotliwym wspomnieniem rozwijającej się kariery – trudu ćwiczeń technicznych, pierwszych eksperymentów z udziałem fortepianu, późniejszą fascynację muzyką elektroniczną i postrockową ekspresją. Ale nowy album Hauschka – A Different Forest [2019], oznacza powrót do klasycznego brzmienia wyrażonego zestawem trzynastu miniatur na fortepian, uskrzydlonych bezpośrednim kontaktem z przyrodą. Volker Bertelmann : Na A Different Forest, koncentruję się na lesie, jako naturalnym środowisku i porównuje z miejskim życiem codziennym. Gdzie chcę żyć i pracować? Jakie otoczenie jest mi potrzebne, aby czuć się spełnionym? Badając te p...

Jazzowy Londyn w trzech odsłonach

Muzyka jest odzwierciedleniem czasów, w których żyjemy. Dla młodych londyńczyków to czas przemian. Ich uczucia gniewu, niepewności, rozczarowania, nadziei i strachu, mocno kontrastują z konserwatywną ortodoksyjnością, którą reprezentują członkowie establishmentu. W Londynie zawsze istniała żywa scena klubowa, która miała swoje wzloty i upadki. Wcześniej wielu muzyków inspirowało amerykańskie brzmienie, ale teraz brytyjscy artyści czerpią z multikulturowego tygla, które stało się ich naturalnym środowiskiem. To pomogło im wyjść poza sztywne tradycje i paradoksalnie, zbudować silniejszą tożsamość. O jazzowej rewolucji ostatnich lat zaczęło być głośno za sprawą między innymi tego, co dzieje się w stolicy UK. To tam, wokół miejsc skupionych wokół: Total Refreshment Centre , Church of Sound , czy klubu Jazz Cafe , undergroundowa scena instrumentalna często określana mianem "future rare groove", lub "new wave jazz", konsekwentnie buduje coraz mocniejszą pozycję t...

Dałem się złapać na ten haczyk

Byłem bardzo wzburzony, kiedy niespełna miesiąc temu usiłowałem przyswoić singiel Freelance  promujący nowy album Toro y Moi – Outer Peace [2019]. Dotrwałem jedynie do 40 sekundy klipu. Początkowy wers piosenki: Oh, walk on the water ..., z ksztuszącym, koszmarnie przeciągniętym ah-ah-ah-ah-ah-ah, for me , okazał się być wystarczającym powodem do nerwowego zatrzymania odtwarzacza. Przez moją głowę przetoczyła się burza. Oto koronny dowód upadku popkultury, pomyślałem. Gorączkowo szukając dodatkowych argumentów, zdecydowałem obejrzeć nagranie w całości. Tym razem zauważyłem opisany błękitnym kwadratem warsztat muzyka, jego dziwaczny ubiór, wielkie rozlatujące się sandały. Rozkołysana luzacka sylwetka zupełnie nie pasowała do zamyślonej twarzy muzyka – tak, jakby ciało i umysł tworzyły dwa odrębne byty, zewnętrzny i wewnętrzny. Jednocześnie dotarł do mnie funkowy mięsisty puls utworu. Pojawił się znikąd i po prostu został, wraz z misternie zaszytą, nośną linią me...

Z mroku szkockiego nieba

Szkocja może być ponurym miejscem. Tak twierdzi mój wieloletni znajomy, którego na stałe wciągnęły okolice Glasgow. Kiedy pogoda jest nieznośna, turyści przemarznięci do szpiku kości przysięgają, że nigdy tu nie wrócą, a przemoknięci mieszkańcy z trudem rozróżniają, gdzie kończy się zimny granit budynków, a zaczyna ołowiane niebo. Wciąż jednak to kraina tysiąca krajobrazów zapierających dech w piersiach, gdzie radość zmaga się ze smutkiem, a piękno toczy odwieczną walkę z przenikliwym chłodem. Być może bardziej niż ktokolwiek inny The Twilight Sad  ucieleśnia tak rozumianą dwoistość. Szkoccy sprzedawcy ciemności albumem It Won't Be Like This All The Time [2019], po raz piąty zapraszają słuchaczy na spotkanie z mrokiem, zawsze trzymając się blisko, gdy pojawi się pierwszy, nieśmiały przebłysk poranka. Po świetnie przyjętym debiucie The Twilight Sad  Fourteen Autumns & Fifteen Winters [2007] specyficzne podejście do szkockiego mroku ...

Na ratunek złamanemu sercu

Dla kalifornijskiego muzyka i autora tekstów Angelo De Augustine  trzeci album Tomb [2019] odzwierciedla nowy początek – zarówno pod względem emocjonalnym jak również zawodowym. Jest terapeutyczną odpowiedzią na utraconą miłość. Chodzi o powiedzenie słuchaczom wprost, jak się z tym czuje i jak to znosi. Angelo De Augustine przekształca wewnętrzny ból w uniwersalne piękno. Piosenki pomogły mu otworzyć w życiu nowy rozdział, a teraz mogą pomóc tym, którzy je usłyszą. Ten album jest w istocie modlitwą o przetrwanie i siłę miłości ponad wszystko. Angelo De Augustine odkrył, że jego świat wywrócił się do góry nogami tuż przed świętami Bożego Narodzenia ubiegłego roku, kiedy krótki list sygnalizował koniec intensywnego związku. Tomb  jest emocjonalnym zapisem tego załamania. Utwory napisane w ciągu kilku dni w bezpośrednim następstwie wydarzeń są katalogiem posiniaczonych tekstur – sumą wzburzenia, żalu i rozczarowania. Pierwsze kompozycje De Augustine były ...

Niewidzialny w środku Brooklynu

Bardziej znany jako gitarzysta w zespole Kurta Vile'a , niezwykle utalentowany nowojorski muzyk, kompozytor i tekściarz Stevie Gunn , chyba najlepiej czuje się w roli niezależnego undergroundowego barda Brooklynu. Najnowszy solowy album artysty niezauważalnie wtapia się w zaułki dzielnicy zagadkowo brzmiącym tytułem The Unseen in Between [2019]. Przy wsparciu wytwórni Matador Records , dziewięć nowych piosenek Gunna zabiera nas w świat folku, psychodelii i bluesa. W żadnym razie nie oznacza to wycofania. Dźwiękowy obraz płyty uzupełniony aranżacyjnym wkładem członków zespołu, w tym basisty Boba Dylana – Tony Garniera, ma wyrazistą fakturę, gitara rytmiczna w rękach lidera wybrzmiewa ostrymi konturami, a linia wokalu – choć surowa, niesie w sobie liryczne echo twórczości Nicka Drake'a. Urzekające gitarowe kotwice Steve'a Gunna zawsze były bardziej szanowane przez tych, którzy świadomie podjęli trop artysty. Niezależnie od tego, czy chodzi o jego obszerną...

Nowy rok zacznijmy od gitary

Od czasu wydania debiutanckiej płyty Behold the Spirit [2010], William Tyler , gitarzysta młodego pokolenia i autor piosenek z Nashville, nieprzerwanie trzyma swój instrument w pełnej gotowości – jak poeta pióro dbający o to, żeby nigdy nie zabrakło w nim atramentu. Stworzenie muzyki bez słów z gitarą akustyczną w roli głównej, która przez godzinę podtrzyma żywe zainteresowanie, jest niezwykle trudne. Wymaga kompetencji wychodzących daleko poza biegłość techniczną. Czułe ucho do barwy i brzmieniowych struktur, bezbłędne wyczucie harmonii, intuicyjne poczucie dynamiki, czy zmysł rytmiczny – to tylko niewielka część umiejętności gitarzysty kompletnego. W przypadku Williama Tylera umiejętności boleśnie odsłoniętych, skupiających kruchą wrażliwość słuchaczy na jednym instrumencie. William Tyler, nie jest tradycyjnym gawędziarzem w stylu americana. Grając obok najbardziej charakterystycznych twórców piosenek z Nashville (Lambchop, Kurt Wagner i David Berman) muzyk n...

Zagubić się w ciszy

Jeśli jesteś osobą, która wierzy – tak jak ja, że kultura muzyczna jest swego rodzaju probierzem rzeczywistości, lustrem kondycji emocjonalnej współczesnego świata, odzwierciedleniem stanu umysłu całych pokoleń – to wydaje się, że w 2018 roku wszyscy czuliśmy się bardzo nieszczęśliwi. Przegląd tytułów topowych płyt i utworów komentowanych w anglojęzycznej prasie muzycznej na przełomie ostatnich dwunastu miesięcy, raczej nie napawa optymizmem: The Light Is Leaving Us All , Rich and Sad , Colt , Hope in Suffering ( Escaping Oblivion i Overcoming Powerlessness ), In My Feelings , Ordinary Corrupt Human Love , This Is America . W sytuacji, kiedy nowoczesne technologie podkręcają tempo, strumieniowanie stało się łatwiejsze niż kiedykolwiek, a nadprodukcja treści przyprawia o ból głowy, coś ewidentnie zgrzyta na poziomie komunikacji, z którą na poziomie społecznym i czysto ludzkim wyraźnie sobie nie radzimy. Zamknięci w kokonie indywidualizmu popadamy w multimedialne sk...

O tym panu nie można zapomnieć

Ba, nawet nie ma takiej możliwości. Bez wątpienia Van Morrison jest na fali. Po serii trzech płyt wydanych na przełomie dwóch ostatnich lat, z których  You're Driving Me Crazy [2018] ukazała się zaledwie siedem miesięcy temu, do rąk słuchaczy trafia The Prophet Speaks [2018], czterdziesty album Irlandczyka obecnego na rynku muzycznym od 1967 r. To absolutnie niewiarygodny wyczyn i jednocześnie powrót do stylistycznych korzeni odwołujących się do kanonu bluesa, jazzu i standardów muzyki soulowej. Brzmienie płyty jest głębokie, w pełni dopracowane i natychmiast kojarzy się z kalką wytwórni Blue Note. Jest rzeczą oczywistą, że Van Morrison po latach doświadczeń studyjnych i koncertowych ma "ucho" do wyboru utalentowanych muzyków. Nagrania Teardrops i I Love the Life I Live  wyróżniają błyskotliwe solówki gitarzysty Dana Wilsona. Z kolei, Joey DeFrancesco, który na początku roku nagrywał już z Morrisonem, na ścieżkach albumu pozos...