Wampiryczna obsesja przemysłu muzycznego na punkcie młodości i założenie, że muzyka niemal w całości związana jest z kulturą młodzieżową, może stwarzać pewien dyskomfort, gdy wraz z naturalnym procesem starzenia nieuchronnie wypadamy z obiegu wraz z artystami, którzy do niedawna tworzyli fundament naszych muzycznych zainteresowań. Ten powolny cykl wymiany pokoleniowej – jeśli nie będziemy wystarczająco czujni, z czasem może być źródłem licznych frustracji i jeśli towarzyszą im częste narzekania: że dzisiaj nie ma czego słuchać albo, że muzyka nie jest już tym, czym była kiedyś , otrzymujemy wyraźny sygnał świadczący o nieuchronnym odklejaniu się od rzeczywistości. Muzyka zawsze była żywą esencją danego pokolenia, ale to, czego od niej oczekujemy, niewzruszenie ulega ciągłej ewolucji. Kiedy w pilnym poszukiwaniu definiującej narracji kulturowej będziemy analizowali wysyp tegorocznych podsumowań, warto o tym pamiętać. Koniec roku, jak zwykle zaskoczył krytyków układających zestawienia ...
o muzyce z kulturą